Recovery – prawie jak OEMowe
Jak zapewne wiadomo, aktualizacja przeinstalowanego na laptopie Windows 8/8.1 do 10-tki jest łaskawa zdezaktywować cały mechanizm kopii zapasowych. Mówię o kopii zapasowej wytworzonej „fabrycznie” na osobnych, OEMowch partycjach. No… uczciwie trzeba przyznać, że z przywracaniem systemu z ósemkowej kopii w 10-tce są bardzo duże problemy. U mnie, niestety to nie działało.
Generalnie, po aktualizacji do Windows 10 partycje recovery na moim Dell’u stanowiły tylko wątpliwej urody ozdobę struktury dysku zajmując przy tym ładne-trochę miejsca. Nijak nie szło się do nich dobrać z poziomu systemowego przywracania systemu. Dodam do tego fakt, że partycje recovery (w liczbie kilku) porozrzucane były po dysku dosyć dowolnie przez co mocno utrudniały potencjalne operacje na partycjach. Tym samym zapadła kolektywna decyzja o ich usunięciu i uporządkowaniu struktury. Jako, że w tym układzie nie zaleca się manewrować partycją systemową (bo może się popsuć), oznaczać mogło to tylko jedno – „czystą” instalację Windowsa 10.
W tym miejscu urodził się problem typu – co z tą kopią. Jak teraz zapewnić sobie możliwość odtworzenia systemu bez jego ponownej reinstalacji.
Oczywiście, programów do robienia kopi zapasowej (co by to nie oznaczało) jest sporo. Jednak nie rozdrabniając się na konkretne produkty należy zaznaczyć, że ogromna większość z nich ma jedną ale za to zasadniczą wadę – słabo radzą sobie z mechanizmami (uogólniając) UEFI podczas przywracania systemu bądź partycji systemowej przez co ich użyteczność drastycznie spada (przynajmniej dla mnie) o ile całkowicie ich nie eliminuje.
Po dosyć długich poszukiwaniach trafiłem na, jak mi się wydaje, optymalne rozwiązanie.
Program o którym chcę napisać te kilka słów to: AOMEI OneKey Recovery.
Czymże spośród innych „bakaperów” wyróżnia się ten program, że aż warto o nim napisać ktoś zapyta. Ktoś pyta – ja odpowiadam. A różni się tym, że:
Po pierwsze: Działa.
Po drugie: Działa w taki sposób, że można go uznać za godny zamiennik „fabrycznego” recovery.
Już tłumaczę.
Ogromna większość programów do tworzenia kopii zapasowej działa na zasadzie tworzenia jakichś-tam-swoich obrazów czy to partycji/woluminów czy też systemu jako takiego. Generalnie, dla urządzeń bez mechanizmów UEFI taki profil działa bez pudła i do woli można sobie przywracać wszystko co się wcześniej zbakapowało. Jednak tutaj powstają dwa problemy:
- Tak jak pisałem wcześniej – niekoniecznie chce to kolaborować z UEFI. Bardzo często zdarza się, że kopie albo „nie chcą się przywrócić” bądź przywracają coś, co nie jest zdatne do użytku. Mówię tutaj o tzw. systemie – bo to mnie najbardziej interesuje. Tego rodzaju kopie sprawdzają się w przypadku kopiowania dysków/partycji nie-systemowych bądź konkretnych danych w postaci plików bądź folderów.
- Backup to najczęściej jakiś-tam obraz danych zapisany w natywnym formacie programu tworzącego ową kopię, a tym samym wymagający bezpiecznego przechowywania na jakimś zewnętrznym nośniku. Tym samym, wymaga to – co najmniej – wytworzenia dodatkowego nośnika bootującego (płyta, pendrajw etc.) by owy obraz próbować odtworzyć na dysku naszego urządzenia (wszystko to przy założeniu, że ów obraz zadziała po przywróceniu). Oczywiście, mam świadomość, że podobne rozwiązania są udostępniane przez wielu producentów sprzętu mobilnego – chodzi tutaj o możliwość „zgrania” OEMowego recovery na inny, zewnętrzny nośnik – jednak jest to trochę inna bajka i będzie o tym za chwil kilka.
AOMEI OneKey Recovery działa w nieco inny sposób. W tym miejscu użyję „skrótowca” i napiszę tylko tyle – program tworzy coś na kształt pełnoprawnego i znanego z preinstalowanych laptopów mechanizmu OEMowych partycji recovery. Ciekawe, prawda?
Dobrze… teraz przejdźmy do konkretów. Otóż…
AOMEI OKR swoje działanie – w odróżnieniu od innych „bakaperów” – opiera na dodatkowych dwóch (i tylko dwóch) ściśle zlokalizowanych partycjach. Nie bez kozery pogrubiłem określenie „ściśle zlokalizowanych„. Zapewne pamiętamy, że OEMowe recovery może zawierać kilka partycji rozsianych po dysku dosyć dowolnie… Pamiętamy? Ja pamiętam bo tak mam w żonianym Lenovo gdzie praktycznie nic nie da się zrobić z istniejącymi partycjami. Obrazek poniżej zapewne dobrze przekaże owy systemowy „bałagan”. 🙂
Zrobisz coś z tym – raczej „nie wydaje mnie siem”. Tym bardziej, że po apgrejdzie do 10-tki jest to 15GB zmarnotrawionego miejsca. Ale to tylko taka dygresja do zobrazowania pewnych spraw. 😉
Mimo, że powyższe było tylko dygresją, to jak raczył zauważyć Franz Maurer: „I to jest argument przeciwko szkole„. W tym konkretnym przypadku jest to mocny argument do zrobienia swojego rodzaju porządków przy „zachowaniu” mechanizmu recovery (oczywiście tego nieoryginalnego).
I tutaj właśnie AOMEI OKR pokazuje swoją „moc”. Ale do rzeczy. Żeby bezsensownie nie zużywać klawiatury w laptopie, spora część materiału będzie obrazkowa. Tym samym zalecam przeczytanie wszystkiego wg powiedzenia: od deski do deski, przetrawienie tego, ułożenie sobie gry-planu i dopiero branie się za robotę. Tak więc…
Krok (zasadniczy) 1
Należy ów program pobrać (wersja darmowa/freeware) – najlepiej ze strony producenta (link do owej zapodałem powyżej) – i zainstalować go. Raczej oczywista oczywistość. Tyle, że nie polecam uruchamiania programu w „tym stanie” bo…
Krok (zasadniczy) 2
Należy swój system doprowadzić do stanu, który uznamy za „bazowy” dla naszego recovery – czyli stan taki, który chcielibyśmy widzieć po przywróceniu. Tutaj sugeruję poinstalowanie wszelakich sterowników i potrzebnych programów oraz użycie różnej maści „klinerów” do oczyszczania rejestru jak i śmieci systemowych – wszak to będzie nasza, indywidualna kopia systemu a bakapować „temp’a” oraz innych śmieci raczej nie ma sensu. 🙂
Krok (zasadniczy) 3
W tej chwili, użytkownik pracujący na sprzęcie z biosem UEFI będzie zmuszony do onego BIOSu się pofatygować, znaleźć opcję „Secure Boot” i ją wyłączyć (disabled). Aktywna opcja „Secure Boot” nie pozwoli programowi na to, do czego został stworzony – szczegóły tego zjawiska będą opisane w dalszej części.
Krok 4
Po zastosowaniu się do poprzednich kroków nadchodzi wiekopomna chwila uruchomienia programu.
Tutaj uprzedzam… Interfejs programu nie powala nadmiarem opcji… Tak na prawdę mamy tutaj do dyspozycji dwie generalne możliwości: utworzenie kopii („OneKey System Backup„) oraz jej przywrócenie („OneKey System Recovery„)…
W tej chwili najważniejsza jest opcja utworzenia kopii. Odzyskiwanie owej kopii (z tego poziomu) raczej olewamy ciepłym sikiem – program oferuje skuteczniejsze metody o czym będzie dalej.
Poprzez przycisk „OneKey System Recovery” (klikamy) tworzymy całą strukturę naszego nowego recovery.
Tutaj do wyboru otrzymujemy dwie opcje:
- Backup system to AIOMEI OneKey Recovery Partition (Recommended) – tworzy recovery w strukturze partycji dyskowych,
- Backup system to other location – recovery, ale tworzone na innych nośnikach ZEWNĘTRZNYCH bądź w innych lokalizacjach. Tutaj należy pamiętać, że wersja darmowa ma spore ograniczenia co do zewnętrznych nośników – warto się z tymi ograniczeniami zapoznać jak kogoś to interesuje.
My skupimy się na opcji pierwszej – czyli zaznaczamy tak jak na powyższym obrazku i klikamy „Next >>„
W tym miejscu program oznajmi nam, że utworzy recovery na specjalnie do tego celu przeznaczonych partycjach:
No dobrze, ale skąd on weźmie te swoje partycje… By się tego dowiedzieć klikamy przycisk „Advanced” widoczny na powyższym obrazku. Daje on nam wgląd (i tylko wgląd – używamy przecież wersji freeware) w naszą obecną strukturę partycji… W moim przypadku wyglądało to jak na obrazku poniżej:
Dwie partycje (nie-zaszarzone): „System” i ” Kompost„…
O co teraz chodzi… Otóż na powyższym obrazku wyświetlony został komunikat, że program utworzy partycje recovery za wybraną przez nas partycją. Proszę zwrócić uwagę: za wybraną partycją. Oznacza to ni mniej ni więcej fakt, że po kliknięciu na którąś z dostępnych (nie-zaszarzonych) partycji – u mnie „System” i „Kompost” – program przyjmie ją jako wyznacznik, zmniejszy ją o potrzebną wielkość a wolne miejsce wykorzysta do swoich potrzeb.
Obrazowo… Jeżeli zrobiłbym tak jak na poniższym obrazku, czyli zaznaczył partycję „System„, to zostanie ona w procesie tworzenia recovery zmniejszona a na wolnym miejscu zostaną utworzone dwie potrzebne programowi partycje.
Ja w tym kroku wybrałem partycję „Kompost” bo chcę by kopia została utworzona „na końcu” dysku – uznałem to z najbardziej optymalne miejsce:
OK. Po wybraniu partycji „wiodącej” używamy przycisku „Start Backup >>” czego efektem będzie meldunek o konieczność restartu systemu w celu utworzenia „botowalnego środowiska” opartego o Windows PE…
W sumie musimy mieć możliwość przywrócenia zrobionej kopii, więc zgadzamy się na to klikając „Yes„.
Tutaj nastąpi restart systemu, utworzenie bootującego środowiska WinPE wraz z pierwszą kopią systemu…
Na ten proces trzeba poświęcić kilkanaście minut wolnego czasu. 🙂 Teraz tak raczej informacyjnie… Cały proces da efekt tak jak na poniższym obrazku:
Po zakończeniu procesu tworzenia partycji recovery, program uraczy nas komunikatem:
Sens powyższego komunikatu jest taki, że do boot-menu naszego systemu została dodana opcja odzyskiwania systemu za pomocą mechanizmu AOMEI a więcej opcji będzie dostępne po użyciu opcji programu (ikonka tychże w tekście komunikatu) – oczywiście używamy sugerowanego rozwiązania (klik)…
Co nam to daje…
Po pierwsze („Enable boot menu„)…
Możemy przypiąć aktywowanie funkcji odzyskiwania systemu pod jeden z sugerowanych przez program klawiszy (F11 bądź A). Opcja ta ma zastosowanie TYLKO podczas uruchamiania urządzenia – URZĄDZENIA a nie SYSTEMU…
Trochę taki „dziwny” obrazek, ale nie da się zrobić „print-skrina” z bootowania urządzenia (matryca „błyszcząca” więc i moje odbicie na nim jest, sorka 😉 ). Jednak mam nadzieję, że wystarczy on (obrazek) do ogarnięcia zasady. W tym przypadku, do aktywowania funkcji przywracania systemu został wybrany klawisz F11.
Zaznaczyć jednak trzeba, że ten stan jest do osiągnięcia tylko i wyłącznie po wyłączeniu funkcji „Secure Boot” w UEFI – pisałem o tym w Kroku 3. W innym przypadku, w tym miejscu doświadczymy komunikatu błędu inicjowania mechanizmu przywracania.
Po drugie („Add the item…„)…
Możemy dodać funkcję odzyskiwania systemu do boot-menu samego systemu operacyjnego oraz określić czas jego wyświetlania. W przypadku użycia tej opcji, po uruchomieniu urządzenia a przed załadowaniem systemu pojawi się poniższy ekran…
… co daje nam niejaki wybór… albo uruchomić system, albo przejść do opcji przywracania. Zawartość ekranu wyświetla się przez czas określony w opcjach AOMEI a domyślną akcją, po upłynięciu czasu, jest uruchomienie systemu.
I to właściwie byłoby na tyle jeśli chodzi o „piewszy raz” z friłerowym AOMEIem.
W kwestii dodatkowych informacji warto wiedzieć, że program ma również swoje płatne wersje. O różnicach pomiędzy naszą, freewarową wersją, a pozostałymi można się dowiedzieć z tabelki na stronie opisującej różnice w wersjach programu.